1 maja 2011

Jakże nieprzyjemnie się robi. Kiedy sporo mówi się o społecznościach lgbt, bez przykrych sytuacji się nie obejdzie. Praktycznie całe istnienie aktualnie jest jedną wielką przykrą sytuacją.

Rodzinne święta, rodzinne, świąteczne rozmowy przy stole... usłyszane z ust babci jej zdanie na ten temat... boli bardzo, bardzo.
Zabawne były komplementy na mój temat, kiedy byłam najmłodsza przy stole, no i wiadomo: taka ładna, taka zdolna, hiszpańskiego się uczy, sukcesy ma... itd.
A wystarczyłby ze dwa słowa i jak oni by na mnie spojrzeli? Droga rodzino, jestem bi, i jestem ateistką. Co teraz o mnie sądzicie? Czym dla Was jestem? Pedały do gazu! Zboczeńcy jedni.

A potem powrót do Warszawy, do szkoły, do znajomych, i zaczyna się to wszystko wokół parady równości. Na przykład manifestacja przeciw, kontr-parada, na której... doprawdy nie spodziewałabym się, że nie dość, że zobaczę tam moich znajomych - w każdym bądź razie zadeklarowanych na facebook'u, to jeszcze... tak zdecydowanych, tak zdeterminowanych, żeby tępić tę dewiację, jaką jest homoseksualizm i inne tam, trans-... Tak radykalnych, tak przeciwnych, tak odpornych na wszelkie próby konfrontacji, rozmowy...

Przykro. Zasadniczo przykro. No cóż, to dobry sposób na rozkminienie, kto lubi mnie, jako osobę, a dla kogo jest istotniejsze, że kocham dziewczynę. I nic na to nie jestem w stanie poradzić. I już nie zamierzam!

Tak, zdecydowanie te wszystkie dyskusje tylko upewniają przy swoim i powodują, jeśli chodzi o mnie, ogromną chęć bardzo oficjalnego coming-out'u i afiszowania się. Problem w tym, że generalnie rzecz ujmując, jestem przeciwna przesadnemu okazywaniu sobie uczuć publicznie. Zdefiniujmy w tym momencie "przesadnemu"... No cóż, to trudna kwestia, ale myślę, że każdy jest w stanie wyczuć, ile jeszcze jest ok, a ile już nie. Nie lubię patrzeć na całujących się ludzi, w szczególności zbyt blisko mnie, zbyt głośno, zbyt intensywnie, kiedy nie mam wyboru... ech. Zazwyczaj o takich rzeczach nie rozmawiam.

Ale może trzeba by się przemóc i zacząć sobie z dziewczyną okazywać uczucia publicznie, ze specjalną dedykacją dla pewnych osób. Dla osób, które gorszy taki widok. Bo mnie często gorszą osoby hetero, a jakoś niczego im nie bronię, bo wiem, że nie mogę. Znaczy, ja sobie mogę bronić, a oni sobie mogą swoje. I dla siebie proszę o to samo.
Z góry dzięki.

1 komentarz:

Sottile pisze...

Cześć, nie wiem jak ci z tym trudno, ale życzę Ci szczęścia. Ja osobiście nie mam nic to homo czy bi-seksualnych a tym bardziej do ludzi wyznających inna religię lub żadną. Jestem hetero i jestem chrześcijanką. Znam osobę która jest bi i jest ateistką, jej rodzina jest w połowie wierząca a w połowie nie, ta osoba miała wolny wybór. Wiedzą też, że jest bi i uwierz mi, że miała z tym duże problemy.
Jeżeli rzeczywiście jesteś bi i to nie kaprys to życzę Ci żeby ci się wszystko ułożyło :)