13 maja 2010

Na wstępie bardzo dziękuję za wszystkie życzenia, zarówno odnalezienia swojej drogi życiowej, jak i udanego wyjazdu. To drugie bardzo się przyda, bo... ja wcale się na ten wyjazd nie cieszę. Wspomniałam o nim czysto informacyjnie ;)
Ale dlaczego? To pytanie całkiem oczywiste, na które odpowiedź jest wielką zagadką dla całego świata! Jak można nie cieszyć się na wyjazd do Hiszpanii? W mojej klasie patrzą na mnie jak na skończoną świruskę, zresztą, jak zawsze ;)
Jak widać, można, a powodów trochę jest: wyjazd szkolny nie reprezentuje zbyt wysokiego poziomu; daleki jest od tego, do czego przyzwyczaili mnie rodzice. Nie ma także wolności - wszystko wg planu i z przewodnikiem. Przewodnik ma swoje plusy, jeśli jest dobry. Ale nawet wtedy program wycieczki nie pozwoli mi zejść z utartych szlaków, co tak uwielbiam - fakt jest taki, że będziemy tylko autokarem z hotelu, do jakiegoś tam pałacu; z pałacu do hotelu, z hotelu do szkoły (w której mamy się uczyć - ile - nie wiem), ze szkoły do hotelu itd, itd. No i zrzędzący na wszystko i wszystkich i poganiający nas wychowawca. A w Hiszpanii już byłam i nie zachwyciła mnie (tak, wiem, dziwna jestem), co nie zmienia faktu, że niewątpliwie pojadę tam znowu z rodziną i to pewnie jeszcze w tym roku.
A jest wiele dużo bardziej interesujących miejsc, chociażby takie Drezno <3 ! Moja miłość do niego jest szczera i prawdziwa; mimo, że to niemieckie miasto. Zresztą Niemcy generalnie są niestety, krótko mówiąc, piękne. Przynajmniej stostunkowo. Drezno, Freiburg, różne małe miasteczka... jedno, w jakim byliśmy, całe było starym miastem, ogarniacie!? Całe miasto - to, co u nas stanowi... ech, przejdźmy dalej.
No, oczywiście szczerze i z całego serca powinniśmy nienawidzić Niemców, w końcu kto zniszczył nasz kraj? No, niestety nie tylko oni. Chociażby taki brak młynów (było ich w Polsce kilkadziesiąt tysięcy) - to już komunizm. Ok, to już kwestie na dłuugie dyskusje, więc może zostawię to i przejdę do spraw aktualnych, tylko jeszcze uprzedzam pytanie - po co jadę do tej Hiszpanii, skoro tak mi się nie podoba - prosta odpowiedź, bo cała klasa jedzie, 30/30 ;).

Aktualnie, w czasie zagniatania ciasta na pizzę (nie znoszę pizzy, tak, wiem, dziwna jestem, ale u mnie w domu ona już jest po prostu za często), obejrzałam wiadomości (to wydarzenie, które warto opisać). O czym tam mówili, przytaczać na szczęście nie muszę, bo o tym samym mówią cały dzień i piszą w gazetach (oraz w Internecie), więc możecie sobie poczytać. Ze wszystkich spraw natomiast najbardziej poruszyła mnie kwestia monitoringu i tym podobnych narzędzi, służących do kontroli społeczeństwa. Mówili o tym, przy okazji rewelacji, że w jakimś tam mieście w urzędzie/ratuszu zainstalowano kamery, które śledzą dokładnie każdy krok i każde słowo pracowników. I petentów. Czy nie kojarzy się to z komuną? Czy nie przychodzi na myśl Rok 1984? Czy nie boimy się drugiej Korei w naszym kraju?
Od razu przychodzą mi na myśl takie rzeczy, jak warszawska, spersonalizowana karta miejska. Po co? Pytam: po co? Wyrobiłam ją, bo w zasadzie nie miałam wyjścia, ale nie zmienia to faktu, że kiedy tylko będę mogła, przestanę korzystać z komunikacji miejskiej. Czy kupując coś poza papierosami i alkoholem okazujemy legitymację/dowód/...? Czy idąc do fryzjera okazujemy ww? Po cholerę ZTM-owi nasze dane (które przechowuje)?
Ma się rozumieć, w wiadomościach Miły Pan Policjant, poinformował nas, że: "To dla waszego dobra, dzieciaczki". Bo tak, kurde, jest traktowane społeczeństwo. Jak banda niedorozwiniętych pacanów, którymi można kierować, jak się chce. I trzeba, w dodatku. A najgorzej, że część społeczeństwa w to wierzy i się daje! I to, kurde, niemała część. A zostało już udowodnione, że homo sapiens, nie został tak nazwany, bo sapie, lecz dlatego, że ma mózg rozwinięty do pewnego poziomu i jest w stanie go używać.
Hans Monderman (aplauz na stojąco) - inżynier i wynalazca, przeciwnik znaków drogowych, aby udowodnić słuszność swej tezy, że nie są nikomu do niczego potrzebne, wychodził na ulicę z zamkniętymi oczami, tam oczywiście, gdzie znaków nie było. Nigdy nic mu się nie stało.
Pierwszy taki eksperyment (zlikwidowanie znaków drogowych) został przeprowadzony w holenderskim miasteczku Drachten. Ilość wypadków zmniejszyła się o 60%. Zaraz podniosły się głosy, że przecież to małe miasto... Ok, więc na jakiejś tam dużej, głównej, bardzo ważnej ulicy, zdaje się, że w NYC (głowy nie dam, bo z głowy piszę) zlikwidowano 90% znaków drogowych, ze względów estetycznych ;). Takich miast jest coraz więcej. W Polsce - Toruń. Nie zlikwidowano tam wszystkich znaków, ale chociaż część, a to zawsze coś. To samo dotyczy sygnalizacji świetlnej. A w Warszawie? Świateł przybywa... no, Europejska stolica w końcu, to świetlnie musi być...

Na przykładzie znaków drogowych w łatwy sposób udowodniłam (i jestem z siebie dumna), że ludzie myśleć jednak umieją, choć państwo stara się ich od tego odzwyczaić. A ludzie bardzo łatwo przyzwyczajają się do tego, że ktoś za nich wszystko robi, ktoś jest za wszystko odpowiedzialny; i sami być nie muszą, także... po prostu nie myślą; korzystają i nie myślą. Dlatego, kiedy na przykład są korki, nikomu do głowy nie przyjdzie, że można by tak zająć wszystkie trzy pasy do skręcania (nie, lepiej stańmy wszyscy na jednym!), nikomu nie przyjdzie do głowy zainteresować się carpoolingiem, albo nie wiem - zmienić pracę, zmienić trasę, kurde, cokolwiek! Nie, raczej lepiej ponarzekajmy na korki i fajnie.

No to przy okazji - w temacie carpoolingu - rekomenduję grupę na Facebooku, która ma w tej chwili zatrważająco mało członków, dlatego pomóżmy jej się rozwinąć! Wprawdzie, ja na przykład, nie mogę na razie korzystać z tego wspaniałego wynalazku ludzkości; ale propagować ideę mogę!

Peace!

9 komentarzy:

intrygantka. pisze...

oj tak to już jest, po co myśleć, skoro ktoś to zrobi za nas? ehh. no nic :) udanego wyjazdu :D

Ania. pisze...

ja też życzę udanego wyjazdu:)

f r a n k pisze...

Ach, ja jestem zdania, że serio większość społeczeństwa jest niedorozwinięta i bez problemu można nimi kierować.
Co do wyjazdu to wszystko zależy od Twojej klasy - jaka jest. Myślę jednak, że będzie fajnie i tego Ci życzę;)

cry pisze...

wyyjazd na pewno będzie udany :)

Ada pisze...

dziękuję bardzo :). Czemu tak często bywasz w Hiszpanii jeśli można wiedzieć?
Ja nigdy tam nie byłam.. w tym roku Turcja, a Hiszpania, może za rok?:)

ciotka Marilyn pisze...

uu Hiszpania..nigdy nie byłam..:) Dobry temat z tymi znakami...podziwiam :)
pzdr

f r a n k pisze...

Haha, masz rację, sieją postrach :D
Kiedy coś napiszeesz?:))

Natalie pisze...

Chemię, lubię ale bez przesady, a pani, która mieliśmy wcześniej też była fajna.

O jedna normalna osoba! Też niespecjalnie kręcą mnie takie wyjazdy. Z tych właśnie powodów, mało luzu, możliwość trafienia na nieinteresującego przewodnika itp. Ale wycieczki życzę jak najbardziej udanej, bo jednak takie wyjazdy swój urok mają.

W Niemczech piękna jest też Saksonia.

f r a n k pisze...

Nie no skojarzyłem, że to Ty:))

No rozumiem rozumiem:))

Musisz ustawić nowy szablon "Minima Stretch" :) Albo na youtube jak jest opcja 'umieść' to wybrać najmniejszy rozmiar;)